Na ten koncert nie trzeba było nikogo namawiać… Bilety rozeszły się w ekspresowym tempie, co było dowodem na to, że jest to postać dalej znana i szanowana wśród starszej wiekiem, a młodej duchem publiczności.
Podczas dwugodzinnego koncertu usłyszeliśmy zarówno nowe utwory, jak i stare (niemalże trzydziestoletnie, jak choćby „Easy Rider) piosenki, których teksty – co ważne – wcale się nie zdezaktualizowały. Nasz Gość nie tylko grał i śpiewał – wiele czasu poświęcił na rozmowy, anegdoty i dowcipy, które rozbawiały zgromadzoną na sali publicznośc do łez. Oczywiście – nie obeszło się bez bisów (do których Artysta nie dał się długo namawiać…).
Nikt nie patrzył w czasie występu na zegarek, tudzież dla wielu było zaskoczeniem to, że dwie godziny mogą upłynąć tak szybko… Na szczęście Krzysztof Daukszewicz poświęcił nam również wiele czasu poza koncertem – podpisywał swoje płyty i nową książkę (która weszła do sprzedaży dopiero na początku grudnia). wielu chciało zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie z naszym Gościem.
W naszym Domu Kultury w niedzielny wieczór gościł nie tylko Krzysztof Daukszewicz i publiczność – najważniejszy był śmiech i ponadczasowa, fantastyczna atmosfera.
no images were found